Do moich siedmioklasistow wysylam jesienia i na wiosne taki ogolny list. Problem z tym, ze bardzo malo ma internet, a jak maja to ich dzieci. Wiec do wiekszosci wysylam poczta po € 0,75. Z moja "skromna" renta to ja poradze.
List zaczyna sie wiadomosciami, co bylo, co bedzie.
Potem jest spis wszystkich z adresami, telefonami, datami urodzenia i imienin. Jest nas 23.
Nie zycza sobie kontaktu 4, no bo u nas jest wszystko dobrowolne, demokratycznie.
Nastepnie jest lista szesnastu, ktorzy juz nie sa miedzy nami.
A na koncu spis naszych nauczycieli, ich dziedzina wykladu i wychowawcow.
Wychowawca VI. i VII. klasy zmarl dopiero w maju zeszlego roku. Dozyl ponad 90 lat i my go odwiedzalismy. W przekonaniu on do konca zycia byl komunista i chwalil PZPR; byl czolowym czlonkiem i po nas dlatego tez zostal kierownikiem szkoly. _________________ in Danzig geboren, wrog polskiego rzadu.
Moich siedmioklasistow znalazlem w Krakowie, Szczecinie, Lubece, Duisburg, Stade, Sztokholmie, Gdynii, Sopocie i oczywiscie Gdansku.
Najwieksza trudnoscia byla ta nieludzka "ustawa o ochronie danych osobistych", ktora tylko w Polsce jest.
Opisze Wam przyklad, jak to jest w innych normalnych krajach. Jedna kolezanka mi powiedziala, ze siostra Alicji, ktora szukalem, miala siostre, ktora do Szwecji wyjechala. Ja dzwonie do Szweckiego Konsulatu w Hamburgu i pytam: "czy jest u was urzad, ktory notuje ludzi przyjezdzajacych na stale do Szwecji?" - "Nie, takiego nie mamy, ale Urzad Skarbowy wie wszystko." Podala mi adres e-mailowy do tego urzedu. Juz na drugi dzien mam odpowiedz: "Ta pani juz sie tak nie nazywa, bo wyszla za Szweda i dzisiaj mieszka w Sztokholmie pod tym adresem."
Przez internet wyszukalem nr. tel. i zadzwonilem do niej. Oczywiscie byla bardzo zaskoczona i juz byla dwa razy na naszych spotkaniach.
Osme roczne spotkanie bylo w maju w ogrodzie na Suchaninie. Kazdy przynosil cos i bylo wystarczajaco do jedzenia i picia.
Dwa razy mielismy tez juz artykuly i foto w "Dzienniku Baltyckim". _________________ in Danzig geboren, wrog polskiego rzadu.
Juz w roku 2000 ja zorganizowalem pierwsze spotkanie mojej klasy kablubowej z Conradinum. Ich znalesc bylo latwiej, bo to wszystko chlopy, ktorzy nie zmieniali nazwiska, ale jak Wam powiem, ze znalazlem ich w Sopocie, Gdynii, Rumii, Szczecinie, W-wie i Toronto - to tez kosztowalo duzo czasu.
W maju bylo juz 13. roczne spotkanie w Sopocie w Domu Belfra. A ze nas jest malo, to przylaczyla sie trojka z klasy rownoleglej, tego samego rocznika 1956, bo tam spotkan nie ma. Tez juz mielismy artykul i fotki w "Dzienniku Baltyckim".
Przypominam sobie pierwsza godzine wykladu; prof. mowi: "ilu was tu jest? 60? No, ja was nie znam i nie chce zniechecac, ale jak polowa od was ta szkole skonczy, to wy jestescie bardzo zdolni".
Kazdy spojrzal w bok i myslal: "ten glupek, mnie to sie nie tyczy".
Ten prof. mocno przesadzal, bo zdalo tylko 11 = najmniejsza ilosc w historii szkoly, zalozonej w roku 1792 przez bezdzietnego pana Frederika Conradi. Spoczywa w Mariackim, po prawej stronie od oltarza glownego; ma jedyna czarna plyte w podlodze. Pieciu z naszego grona juz nie zyje.
Tez wysylam te listy dwa razy w roku, z tym ze lista profesorow jest bardzo dluga, bo obejmuje 26 nazwisk, a 10 nie pamietamy.
W mlodych latach mielismy trojke dobrych plywakow na szczeblu Juniorow Polski, a dzisiaj z nich jest jeszcze jeden, ktory w swoim wieku jest kilkakrotnym Mistrzem Polski zabka. Nalezy do "Masters Gdynia". Bral udzial w Mistrzostwach Europy w Riccione i wybiera sie w nastepnym roku na Mistrzostwa Swiata w Kanadzie. _________________ in Danzig geboren, wrog polskiego rzadu.
Jak jestem w Gdansku, to tez zawsze odwiedzam pania dyrektor Wasilewska z Conradinum. Piec lat temu ona sie pytala, czy wsrod absolwentow klasy nie ma bogatego, ktory moglby jej fundnac urzadzenia pneumatyczne do warsztatu z niemieckiej firmy FESTO. Ja powiedzialem: mielismy, ale juz zmarl. Wtedy ja napisalem list do naczelnego dyrektora tej firmy z ta prosba. Po pol roku prosba zostala przyjeta w ten sposob, ze szkola dostala przez rok czasu 40% zniszki na wszelkie zamowienia. To szkola wykorzystala, bo duzo rzeczy zamowila i zaoszczedzila dziesiatki tysiecy zlotych. Ja za to dostalem piekny dyplom podziekowania. _________________ in Danzig geboren, wrog polskiego rzadu.
Co mi sie w Gdansku podoba? Ludzie!!! Spotkalem zawsze milych, pomagajacych ludzi i dlatego raz w roku musze byc w tym miescie. Ciagnie mnie tam! Zazdroszcze Wam te nowe bydgoskie tramwaje.
Powiem tez, co mi tam nie podoba. Ta powyzej juz wspomniana "ustawa o ochronie danych osobistych" jest zrodlem innych bardzo negatywnych rzeczy, ktore utrudniaja zycie codzienne. N.p. przy wejsciach domowych te numery mieszkan zamiast nazwisk; przy telefonie nikt sie nie przedstawia, nie wiem czy wlasciwy numer wybralem. Nie podoba mi sie ta wielka ilosc psow (wszedzie po nich te kupy i sa samotne w mieszkaniu caly dzien, jak ci dorosli w pracy sa); dalej brod na przystankach, malo lawek i koszy na smiecie w miejscach publicznych. No starczy tego.
Od jutra jestem tydzien na Baltyku, daleko od codziennego zycia. _________________ in Danzig geboren, wrog polskiego rzadu.
Wysłany: Nie Wrz 22, 2013 13:19 Temat postu: Re: Wspomnienia Dietera
Dieter - akurat przedstawianie się jako pierwszy przez telefon powinno (zgodnie z logiką) należeć do dzwoniącego.
W końcu to on puka (do drzwi - czyli słuchawki) i się przedstawia - tak żebym to ja (gospodarz) wiedział - kto coś ode mnie chce.
To apropo kultury. Jest jeszcze kwestia bezpieczeństwa - dlaczego mam nie pytany informować dzwoniącego kim jestem? Skoro wybrał numer, to chyba wiedział gdzie dzwoni? To nie chodzi o ustawę - tylko o to, żeby byle kto nie musiał wiedzieć dokąd się dodzwonił (np w przypadku pomyłki, naciągacza, złodzieja, sprzedawcy ...)
W urzędach był zwyczaj komunistyczny, że odbierający przedstawiał się z imienia i nazwiska. Jak wartownik w rosyjskim filmie wojennym . Teraz też niektórzy tego oczekują (np z szefów tych firm) - a mnie jako dzwoniącemu do firmy "X" jest obojętne - kto odbierze (z nazwiska) - ważne, żeby pomógł załatwić moją sprawę. Informacja powitalna powinna zawierać wyłącznie nazwę firmy / dział. A oczekiwanie, żeby ludzie szermowali swoimi nazwiskami po całym świecie - jest co najmniej dziwne. Te dane należą do osoby, są prywatne - a nie do funkcji, urzędu czy firmy. Chyba, że to osoba publiczna, aktor, polityk - ale jemu też się należy ochrona prywatności...
Wysłany: Nie Wrz 22, 2013 17:42 Temat postu: Re: Wspomnienia Dietera
Cytat:
Dieter - akurat przedstawianie się jako pierwszy przez telefon powinno (zgodnie z logiką) należeć do dzwoniącego.
W końcu to on puka (do drzwi - czyli słuchawki) i się przedstawia - tak żebym to ja (gospodarz) wiedział - kto coś ode mnie chce.
Niezgodze sie z Twoim rozumowaniem bo to wychodzi wg. Ciebie tak: Dzwoni Colacoca do zreimizak i zreimizak podnosi sluchawke i nie mowi nic.Ty sie przedstawiasz i nawijasz do sluchawki niewiedzac nawet kto stoi z tamtej strony.
Wedlug Dietera (mnie takze) lepiej brzmi i jest praktyczniej gdy jest tak: Dzwoni Colacoca do zreimizak,zreimizak podnosi sluchawke i mowi:zreimizak- czyli sie przedstawil i dal chyba dzwoniacemu do zrozumienia ze to dobry numer i to jest ta osoba z ktora chcialaby porozmawiac i mysle ze oto Dieterowi chodzilo.
Co do demofonow (to tylko w Polsce i chyby w Afryce), brak spisow mieszkancow naprawde utrudnia odnalezienie danej osoby lub rodziny i po tym widac ile jeszcze brakuje pomiedzy ludzmi zaufania.W zachodniej Europie to jednak normalnosc przy kazdym dzwonku- nazwisko mieszkanca.
Wysłany: Nie Wrz 22, 2013 19:57 Temat postu: Re: Wspomnienia Dietera
Nie masz racji - odbierający telefon mówi: słucham - tak, żeby dać sygnał dzwoniącemu, że ten jest słuchany. Ciężar przedstawienia się spoczywa na dzwoniącym. Nikim innym. To logiczne - to on ma interes w tym, żeby ktoś chciał z nim rozmawiać. Nazwiska na domach - ty wiesz jakie jest w kraju niebezpieczeństwo? To co ma być ważniejsze? - mój spokój, czy ułatwienie ewentualnym mnie poszukującym (w tym tych - których nie potrzebuję znać, ani - aby oni znali mnie) - tego poszukiwania? Z tymi, którzy mnie szukają - to ja się jakoś znajdę. O to się nie boję. Z innymi nie chcę się "znajdować" - profilaktycznie. Tak jest lepiej.
Wysłany: Sob Wrz 28, 2013 20:39 Temat postu: Re: Wspomnienia Dietera
zreimizak napisał:
Niezgodze sie z Twoim rozumowaniem bo to wychodzi wg. Ciebie tak: Dzwoni Colacoca do zreimizak i zreimizak podnosi sluchawke i nie mowi nic.Ty sie przedstawiasz i nawijasz do sluchawki niewiedzac nawet kto stoi z tamtej strony.
Wedlug Dietera (mnie takze) lepiej brzmi i jest praktyczniej gdy jest tak: Dzwoni Colacoca do zreimizak,zreimizak podnosi sluchawke i mowi:zreimizak- czyli sie przedstawil i dal chyba dzwoniacemu do zrozumienia ze to dobry numer i to jest ta osoba z ktora chcialaby porozmawiac i mysle ze oto Dieterowi chodzilo.
Co do demofonow (to tylko w Polsce i chyby w Afryce), brak spisow mieszkancow naprawde utrudnia odnalezienie danej osoby lub rodziny i po tym widac ile jeszcze brakuje pomiedzy ludzmi zaufania.W zachodniej Europie to jednak normalnosc przy kazdym dzwonku- nazwisko mieszkanca.
Jestem dopiero pare godzin w domu (bylem wielkim statkiem pasazerskim "AIDA MAR" w Talinn, St.Petersburg, Helsinkach i Sztokholmie; zarcie i picie luksus) i juz mowie: zreimizak, tak jest nie tylko w calej zachodniej Europie. Colacoca bladzi calkowicie, tez jak rozmawiam z urzedem: zeby sie na cos powolac, to trzeba znac nazwisko tego urzednika. Klaro?
Ja nie wiem, jak Wy sobie radzicie majac tylko numery mieszkan; macie ze soba zawsze spis znajomych i krewnych? No bo jak to zapamietac? _________________ in Danzig geboren, wrog polskiego rzadu.
Wysłany: Nie Wrz 29, 2013 13:29 Temat postu: Re: Wspomnienia Dietera
Dieter - nie ma po co porównywać zachodniej europy do nas. W każdym aspekcie jest inaczej. Tutaj nie zostawisz roweru na ulicy jak w Holandii. Ciekawe dlaczego - prawda? Średnia niedorozwiniętych umysłowo, alkoholików i ludzi, którzy powinni być leczeni psychiatrycznie - a nie są, bo nie ma miejsc w szpitalach - jest też zupełnie inna. Ściany budynków wyglądają inaczej - u nas dzień po pomalowaniu są już wymazane tagami i tak w kółko po każdym myciu / malowaniu. Potrzeba ci więcej przykładów? Tam społeczeństwo nie żyje w strachu o pieniędze do pierwszego i stan posiadania, ma zaufanie do instytucji i zupełnie inne doświadczenia życiowe. I ja to rozumiem.
Ale życie nie znosi próżni i rzeczywistość wygląda tak - jak może wyglądać w danych realiach - a to nie znaczy - jak powinna...
Wysłany: Nie Wrz 29, 2013 14:13 Temat postu: Re: Wspomnienia Dietera
colacoca napisał:
Dieter - nie ma po co porównywać zachodniej europy do nas. W każdym aspekcie jest inaczej. Tutaj nie zostawisz roweru na ulicy jak w Holandii. Ciekawe dlaczego - prawda? ...
Moj drogi Colacoca!
Tak jest (jeszcze) jak przykladowo mowisz; ja tu pisze i nie daze do tego, zeby w Gdansku bylo to samo jak u mnie, ale zeby z roku na rok tam bylo lepiej. _________________ in Danzig geboren, wrog polskiego rzadu.
Wysłany: Nie Wrz 29, 2013 14:44 Temat postu: Re: Wspomnienia Dietera
to "jeszcze" - to zbyt optymistyczne założenie. Jak tu będziesz - to zwróć uwagę na ilość osób, które w tramwajach, skm i autobusach palą elektroniczne papierosy i piją bez skrępowania piwo.
I rzecz dotyczy wszystkich przedziałów wiekowych - od młodzieży do wieku przedemerytalnego.
Brak kultury i poszanowania innych / prawa jest coraz bardziej powszechny i zaraźliwy. Więc twoje "jeszcze" - jest już spóźnioną nadzieją....
Wysłany: Nie Wrz 29, 2013 17:31 Temat postu: Re: Wspomnienia Dietera
colacoca napisał:
zwróć uwagę na ilość osób, które w tramwajach, skm i autobusach palą elektroniczne papierosy i piją bez skrępowania piwo.
spóźnioną nadzieją....
Ludzi mozna wychowac przez "portfel" - wiec to jest wielka mozliwosc dla miasta dorobic sie pieniedzy.
U nas sie mowi: die Hoffnung stirbt zu letzt = nadzieja umiera na ostatku, wiec nigdy nie jest za pozno. _________________ in Danzig geboren, wrog polskiego rzadu.
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Portal www.MojeOsiedle.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi
zamieszczanych przez użytkowników serwisu. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo
lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną
lub cywilną.